Dwa pociągi #PKP Intercity znalazły się na jednym torze nieopodal Koszalina. Po tym, jak pociągi zatrzymały się, czoła lokomotyw dzieliło około 400 metrów. Według nieoficjalnych doniesień, błąd mogła
Dwa pociągi pasażerskie jechały naprzeciwko siebie po jednym torze - do takiej sytuacji doszło w niedzielę wieczorem na stacji w Zabierzowie (Małopolska). - Zostały zatrzymane w bezpiecznej odległości - przekazał Karol Jakubowski z zespołu prasowego PKP Polskich Linii Kolejowych i dodał, że teraz komisja wyjaśni okoliczności tego zdarzenia. Pierwszą informację i zdjęcie otrzymaliśmy na Kontakt zdarzenia doszło w niedzielę o godzinie na stacji Zabierzów."Pociąg zaczął gwałtownie hamować. Chwilę później dowiedzieliśmy się, że ruch został wstrzymany, a jeden z pociągów nie zatrzymał się "na czerwonym". Tym samym jechał po torze, na którym z naprzeciwka nadjeżdżał pociąg, którym jadę" - poinformowała redakcję Kontaktu 24 pani Paulina, jedna z Dwa pociągi na jednym torzePauljna/Kontakt 24Sprawę zbada komisja- Maszynista pociągu relacji Wrocław Główny - Kraków Główny nie zatrzymał się przed semaforem wskazującym sygnał "stój"- przekazał Karol Jakubowski z zespołu prasowego PKP Polskich Linii Kolejowych Jak dodał, po przejechaniu zatrzymał skład, a dyżurna ruchu zatrzymała pociąg relacji Przemyśl Główny - Wrocław Główny, który jechał z naprzeciwka. - Pociągi zostały zatrzymane w bezpiecznej odległości - Komisja (Państwowa Komisja Badania Wypadków Kolejowych - dop. red.) wyjaśni okoliczności zdarzenia, do którego doszło o godzinie 19:50 na stacji Zabierzów - doprecyzował pociągów przywrócono na stacji o godzinie Jak zapewnił przedstawiciel PKP PLK w zdarzeniu nikt nie 24Źródło zdjęcia głównego: Pauljna/Kontakt 24
Dwa pociągi PKP Intercity znalazły się w czwartek na jednym torze nieopodal Koszalina. inwestycjach na torach, o tym, że już wkrótce pociągi będą
Marcin117 Minister Długość toru:: 1019 m W terenie Student - Drezyniarz Dwa pociągi na jednym torze. On uratował 400 osóbRozpędzony pospieszny "Chełmianin" z powodu błędu dyżurnego znalazł się na jednym torze z pociągiem naprawiającym tory. W ostatniej chwili dostrzegł go maszynista. Pospieszny zdołał wyhamować sto metrów przed przeszkodą. Kolej o incydencie milczy. Do incydentu doszło w piątek w pół do dziesiątej rano nieopodal Pilawy na trasie Lublin-Warszawa. Poinformowali nas o nim pasażerowie. Kolej ograniczyła się tylko do lakonicznego komunikatu na swojej stronie internetowej o "opóźnieniu" i "odwołaniu pociągu".Mieliście kupę szczęściaPociąg pospieszny "Chełmianin" do Bydgoszczy (nr 25 108) wyruszył z Lublina pięć minut przed ósmą. W pięciu wagonach podróżowało ponad 400 osób. Większość z nich jechała do Warszawy, kilkunastu pasażerów miało się tam przesiąść na pospieszny do Berlina. Po minięciu Garwolina skład zaczął gwałtownie hamować. Kiedy już się zatrzymał stał w szczerym polu prawie godzinę. Potem podróżni przesiedli się do innego pociągu, który dojechał do stolicy z godzinnym Byliśmy umówieni na ważne spotkanie, spóźniliśmy się. Naszym współpodróżnym z przedziału uciekł pospieszny, na który mięli się przesiąść w Warszawie. Kiedy zdenerwowani zaczęliśmy pytać kolejarzy o przyczynę opóźnienie, usłyszeliśmy, że mamy wielkie szczęście, bo cudem uniknęliśmy katastrofy - opowiadają podróżni "Chełmianina".Robotnicy rzucili się do ucieczkiJak ustaliśmy lubelski pospieszny rzeczywiście cudem uniknął katastrofy. Co się stało?Maszynista lubelskiego pociągu w Garwolinie miał zielone światło. Wyjeżdżając ze stacji zwolnił na rozjeździe kolejowym do 70 km/h., poczym zgodnie z przepisami zaczął zwiększać prędkość. Kiedy jechał ponad 90 km/h maszynista na końcu torów dostrzegł pomarańczowy pociąg naprawczy składający się z kilku wagonów i drezyny. Błyskawicznie włączył hamulce (pociąg jadący 90 km/h zatrzymuje się po przejechaniu ok. kilometra). Robotnicy, którzy już zdążyli zdemontować część torów widząc zbliżający się skład rzucili się do ucieczki. "Chełmianin" zatrzymał się sto metrów przed Gdyby pociąg wyjeżdżał zza zakrętu, bądź poruszał się z obowiązującą tam prędkością do 120 km/h na pewno nie zdążyłby wyhamować. Doszłoby do tragedii - opowiadają "Gazecie" kolejarze, świadkowie piątkowego dyżurny się pomyliłRzecznik Polskich Linii Kolejowych PKP Krzysztof Łańcucki nie chciał w niedzielę mówić o przyczynach piątkowego incydentu. - Pociąg pospieszny zdążył wyhamować w bezpiecznej odległości, dzięki czemu nikt z podróżnych nie odniósł obrażeń. To jest najważniejsze - mówi Krzysztof Łańcucki. I dodaje: - Wszyscy udali się w dalszą podróż kolejnych naszych informacji wynika, że błąd popełnił dyżurny ruchu z Garwolina, który pomylił tory (na trasie lubelskiej, między Garwolinem, a Pilawą są dwa równoległe). Wiedząc, że na jednym z nich od rana pracuje ekipa remontowa, powinien puścić pospieszny na drugi. Nie wiadomo, dlaczego się pomylił. Jak ustaliliśmy dyżurny, mężczyzna z niewielkim stażem na tym stanowisku, ostrzegł maszynistę "Chełmianina" o przeszkodzie, kiedy ten już się piątkowego incydentu wyjaśnia specjalna komisja. Dyżurny z Garwolina został zawieszony w Gazeta Wyborcza Lublin
Stacja została zamknięta na czas modernizacji, wprowadzono zastępczą komunikację autobusową. 30 sierpnia 2020 pociągi powróciły na szlak Otwock – Pilawa po jednym torze. Na stacji Celestynów mają miejsce mijanki tak, jak miało to miejsce przed modernizacją. Oddano do użytku pasażerów dwa perony oraz przejście pod torami.
dworcu, a nie gdzieś dalej, bo mogłoby to się skończyć dużo poważniej – dodaje inny pasażer. Na tor, na którym stał ich pociąg – z niewyjaśnionych dotąd przyczyn – wjechał inny skład. Do kolizji zabrakło 100 metrów. To, że jeden pociąg nie najechał na drugi, to zasługa maszynistów. Zdążyli wyhamować składy w ostatniej chwili. Przyczyny zdarzenia bada komisja PKP. Komisja PKP wyjaśnia dokładne okoliczności i przyczyny incydentu, do którego doszło na dworcu PKP w Opolu. Na tor, na którym stał pociąg, wjechał inny skład. Dzięki szybkiej reakcji maszynistów tragedii udało się uniknąć. – Mamy szczęście, że żyjemy – podkreślają Sytuacja była bardzo podobna do tej w Szczekocinach. Mamy szczęście ‘tam na górze’, że żyjemy – akcentuje pasażerka pociągu PKP. – Dobrze, że to się stało na CZYTAJ BEZ OGRANICZEŃ Dalsza część artykułu dostępna jest tylko z abonamentem Nie masz dostępu? Poznaj nasze abonamenty i wybierz odpowiedni dla siebie. Już od 9 zł za rok! Masz wykupione konto przez firmę? Zarejestruj się! Pamiętaj, że wszyscy nasi reklamodawcy mają dostęp za darmo!

Dwa pociągi spółki PKP Intercity znalazły się na jednym torze i zmierzały w swoim kierunku pomiędzy Koszalinem a Białogardem. Zatrzymały się niecałe 400 metrów od siebie. Informację o niebezpiecznym zdarzeniu otrzymaliśmy od czytelnika. PKP Polskie Linie Kolejowe właśnie ją potwierdziły. – Dziś po godz. 11 na linii

Dwa pociągi znalazły się na jednym torze Szybka reakcja jednego z maszynistów zapobiegła zderzeniu pociągów, które znalazły się na jednym torze. Do tej niebezpiecznej sytuacji doszło w czwartek po południu w Gryfinie. Jej przyczyny zbada specjalna komisja. W czwartek około godziny 13:30 pociąg relacji Szczecin Główny - Zielona Góra zbliżał się do stacji w Gryfinie. Semafor wjazdowy pokazywał sygnał "stój". Maszynista tego pociągu jednak nie zahamował. Na szczęście w porę zareagował maszynista z pociągu relacji Gryfino - Szczecin, który użył systemu „radio-stop”. To rozwiązanie alarmowe pozwala zatrzymać wszystkie pociągu znajdujące się w pobliżu zasięgu radia. Tak na szczęście stało się tym razem. Dzięki temu udało się zapobiec czołowemu zderzeniu dwóch pociągów osobowych. Dlaczego maszynista pociągu ze Szczecina do Zielonej Góry nie zareagował na sygnał semafora? Zbadaniem przyczyn tego zdarzenia zajmie się specjalna komisja powołana przez PKP. Jesteś świadkiem ciekawego zdarzenia w waszej okolicy? A może chcesz poinformować o trudnej sytuacji w Twoim mieście? Czekamy na zdjęcia, filmy i gorące newsy! Piszcie do nas na: online@ Czy rozpoznasz miasto po rejestracji samochodu? Pytanie 1 z 17 Rejestracja DW oznacza: Dlaczego warto montować czujki czadu?
Aktualnie na odcinku Miedźno – Działoszyn prace są prowadzone w jednym torze, po którym poruszają się wyłącznie pociągi robocze. Natomiast remont na ul. Słowackiego zakończył się
Prokuratura Okręgowa w Koszalinie postawiła zarzuty sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy dwóm dyżurnym ruchu w związku z niebezpieczną sytuacją, która wydarzyła się w czwartek (19 sierpnia), kiedy to pomiędzy Koszalinem a Białogardem po pojedynczym torze kolejowym podążały w swoją stronę dwa dalekobieżne pociągi Intercity. W sumie jechało nimi około 500 pasażerów! Gdyby nie szybka reakcja maszynistów, IC „Gryf” jadący ze Szczecina do Olsztyna i IC „Żuławy” będący w trasie z Olsztyna do Szczecina zderzyłyby się czołowo na wysokości przystanku Niekłonice. Na szczęście składy udało się wyhamować. Zatrzymały się ok. 400 metrów jeden od drugiego. Pociągi wycofano na stację w Koszalinie, skąd po postoju związanym z koniecznością sporządzenia niezbędnej dokumentacji ruszyły w dalszą drogę. Bezpośrednio po incydencie linia kolejowa pomiędzy Koszalinem a Białogardem była wyłączona z ruchu przez 1,5 godziny. Wyjaśnianiem sprawy zajęła się specjalna komisja. Niezależnie od tego swoje postępowanie wszczęła prokuratura. Na razie jego efektem są dwa zarzuty postawione we wtorek dyżurnym ruchu kolejowego z Koszalina i Nosówka. Mężczyźni nie przyznali się do winy. Zastosowano wobec nich tzw. wolnościowe środki zapobiegawcze. Wiadomo, że pociąg jadący do Olsztyna wyruszył w trasę ze szczecińskiego dworca z blisko 80-minutowym opóźnieniem. Powodem było zamieszanie związane z próbą samobójczą na moście kolejowym nad Parnicą, gdzie powiesić chciał się mężczyzna. Ruch pociągów został tam wstrzymany, co spowodowało lawinę kolejowych opóźnień, w tym pociągu „Gryf”. PKP o groźnym incydencie na torach Oficjalny komunikat w sprawie groźnego incydentu na torze pomiędzy Koszalinem a Białogardem wydała spółka PKP Polskie Linie Kolejowe SA podkreślając, że nikomu nic się nie stało. – Wstępnie ustalono, że zachowanie maszynistów było prawidłowe. Analizowane jest postępowanie pracowników odpowiedzialnych za ruch pociągów od strony Białogardu i Koszalina. Pracownicy pełniący czynności związane z prowadzeniem ruchu pomiędzy Białogardem a Koszalinem mieli niezbędne kwalifikacje i byli przygotowani do zgodnego z procedurami prowadzenia pociągów – informuje rzecznik spółki PKP PLK Mirosław Siemieniec. Rzecznik podkreśla, że zarządca kolejowej infrastruktury prowadzi stałe szkolenia swoich pracowników, a także audyty i kontrole stanowisk związanych z bezpieczeństwem ruchu – zarówno w ciągu dnia, jak i nocą. Warto dodać, że groźny incydent, o którym mowa, miał miejsce w 41. rocznicę tragicznej katastrofy kolejowej, do jakiej doszło pomiędzy podtoruńską Brzozą a Otłoczynem. W pociągach, które zderzyły się czołowo, zginęło wówczas 56 pasażerów, a 62 zostało rannych. ©℗ (pw, k)
WPHUB. Mateusz Domański |. 17.08.2020 10:06. PKP szykuje rewolucję. Pociągi mają mieć wagony piętrowe. 66. Niewykluczone, że PKP Intercity jeszcze w tym roku ogłosi przetarg na dostawę pociągów typu push-pull. Mają się one składać z wagonów piętrowych. PKP szykuje rewolucję [zdjęcie ilustracyjne] (Pixabay)
Zdarzenie miało miejsce w Worowie, Foto: Łukasz 17 Października 2017, 14:51Pasażerowie jechali w kierunku Szczecina. Nagle w Worowie (Zachodniopomorskie) pociąg zaczął ostro hamować. Okazało się, że z przeciwka po tym samym torze jechał drugi skład. Pociągi zatrzymały się około 100 metrów od siebie. Pierwszą informację i zdjęcia otrzymaliśmy na Kontakt godziny 12:30 na jednym torze znalazły się pociągi relacji Szczecin-Białystok i Ze wstępnych ustaleń wynika, że maszynista pociągu TLK relacji Szczecin Główny - Białystok zignorował sygnał semafora zakazujący wyjazdu ze stacji Worowo - mówiła mł. asp. Arleta Szwacińska z Komendy Powiatowej Policji w Z nieustalonych przyczyn pominął semafor, który zabraniał wjazdu na tor. Pociągi zostały zatrzymane przez dyżurnego ruchu, który zgodnie z procedurami użył urządzenia "radio-stop" - powiedział w rozmowie z redakcją Kontaktu 24 Mirosław Siemieniec, rzecznik prasowy PKP Polskich Linii hamowanieSystem "radio-stop" wysyła sygnał do urządzenia, które automatycznie zatrzymuje pociągi. Dzięki temu oba składy zatrzymały się około 100 metrów od siebie. - Pociąg zaczął nagle ostro hamować - poinformował nas pan Łukasz, który podróżował składem w kierunku nic się nie stało. - Maszyniści pociągów byli trzeźwi - podsumowała w rozmowie z mł. asp. zdarzenia zbada specjalna komisja. "O godz. 16:00 wznowiono ruch pociągów. Pasażerowie pociągu relacji Olsztyn - Szczecin pojechali w dalszą drogę. Pasażerów pociągu do Białegostoku zabrał kolejny skład jadący do Olsztyna. Relacja pociągu została wydłużona do Białegostoku" - poinformował w komunikacie przed godziną 17 Mirosław Siemieniec, rzecznik prasowy PKP Polskie Linie Kolejowe usłyszał zarzutyProkuratura Rejonowa w Łobzie postawiła już zarzuty maszyniście pociągu relacji Szczecin-Białystok. Mężczyzna mimo znaku STOP wjechał za sygnalizator na wysokości stacji on zarzut sprowadzenia zagrożenia w ruchu lądowym. Jest to zarzut z artykułu 174 Kodeksu Karnego. Za ten czyn grozi od 6 miesięcy do 8 lat też na Autor: mak,kz//gp . 120 494 366 440 468 401 439 386

dwa pociągi na jednym torze